Od zarania dziejów kobiety urodziły 116 miliardów ludzi…  Taka jest liczba poczęć i narodzin w dziejach ludzkości. Każde z tych żyć było trybikiem w zegarze historii. Każdy z tych 116 miliardów ludzi miało matkę. Każdy choć przez chwilkę miał kontakt z nią i każdy, w jakiś sposób został nią naznaczony.

Gdy przyswajam tę liczbę unaoczniam sobie skalę macierzyństwa. To już nie jest symbol – to prawdziwa moc stwórcza, w której tkwi wymiar boski.

Wenus

Przyglądam się licznym figurom kobiecym znalezionym w czasie prac wykopaliskowych w różnych częściach Europy. Wszystkie nazwane są przez archeologów Wenus. Jest ich setki na całym świecie. Wpatruję się figurkę kobiety z Hohle Fels (Niemcy) wykonanej z ciosa mamuta ok 40 tysięcy lat temu. Ma malutką głowę i ogromne piersi. Wenus z Dolních Věstoni wypalona z gliny ma 29-25 tys. lat. Jak na nasze współczesne standardy jest zgrabna i kobieca. Wenus z Lespugue we Francji (26 tys. lat) wykonana z kości słoniowej jest po prostu pięknym dziełem sztuki. Przypomina współczesną rzeźbę Fernando Botero. Na koniec Wenus z Willerdorfu, ulepiona z wapnia (ok 24 tys. lat) ma najlepszą fryzurę i jest chyba najbardziej matczyna. Jednak to, co mnie szczególnie zaskakuje to ich małe rozmiary. Pierwsza mierzy 60 mm, a kolejne 111 mm, 150 mm i znów 111 mm. Nieodparcie przywołuje to na myśl talizmany. Każdą z tych rzeźb można zamknąć w dłoni. Niektóre z nich mają otwory, które z pewnością pozwalały na przeciągnięcie sznurka i zawieszenie na szyi. Mimo tych minimalnych rozmiarów figurki zdają się monumentalne. Wszystkie uwydatniają te cechy ciała kobiety, które pozwalają jej na macierzyństwo. Ich obfite kształty sprawiają, że budzi się we mnie instynkt dziecka i gdyby były z ciała z pewnością bym się do nich przytuliła.

Ta obfitość kształtów sugeruje, że są zdolne wydać liczne potomstwo i je wykarmić. Są nieskończonym źródłem życia. To „Nienasycone kłącze, nieustannie rodzące i niczym nie dające się̨ zaspokoić́ w swej cyklicznej życiodajności (…) to alegorie ciągle aktywnego Archetypu Wielkiej Matki, Stwórczej Siły, Misterium Rodzącego Łona, Mater Natura, Mater Spiritualis, Magna Mater i Mater Dolorosa, (…)” pisze Monika Jaworska -Witkowska w swoim artykule „Nienasycenie i niewygasła żywotność archetypu Wielkiej Matki”. I mówi dalej „Nienasycona jest więc odwieczna pramacierz, praprzyczyna bycia, ponadosobnicza, uniwersalna matrix. Archetyp rodzenia i tworzenia przybiera nieskończoną liczbę̨ form obrazowych (praform, praobraozów) obcowania z życiem.”

Archetyp Matki

Archetyp po raz pierwszy został opisany przez Carla Junga. To przestrzeń wyobrażeń, doświadczeń, obrazów i symboli, które zlały się we wspólną podświadomość. To inaczej świadomość, która jak podziemna rzeka płynie w nas wszystkich. Jednym z najpotężniejszych archetypów jest archetyp Matki. W strumieniu archetypów Junga to właśnie postać Matki jest fundamentalną boskością. To mit i byt, który pojawia się raz po raz w naszej naturze i kulturze jako twórca wszystkich rzeczy. Jung mówi, że zanurzenie się w tej podświadomości i wyłonienie własnego doświadczenia obcowania z matką pozwala nam ostatecznie się poznać i odkryć własną osobowość.

 

To spotkanie z własnym mitem rodzicielki czasem jest obarczone wielkim cierpieniem. Nie zawsze jest doświadczeniem budującym. Czasem jest niszczycielskie, wręcz zabójcze. Pierwotne matki były wyroczniami. Decydowały, które dziecko przeżyje, a które ze względu na swoją ułomność czy chorobę musi zostać poświęcone dla dobrobytu pozostałych. To tu spotyka się życiodajny i śmiercionośny wymiar macierzyństwa, który ma władzę nad naturą i nad życiem. Podobnie matka w przestrzeni mniej prymitywnej współczesności zachowała tę moc wspierania rozwoju dziecka lub jego hamowania.

Przez wieki obraz matki został zagospodarowany na potrzeby filozofii i religii. W oderwaniu od jej pierwotnej, dzikiej, prymarnej i archetypicznej natury, nadano mu wyłącznie atrybuty czułości, opiekuńczości, ciepła i słodyczy. Jest mitem kojącym i krzepiącym. W ten sposób nieprzebrana, odwieczna energia rodzicielstwa stała się udomowiona i odmalowana w pastelowych kolorach na tysiącu dzieł artystów ery nowożytnej. Jednak archetypiczny obraz pozostał niezmieniony i w naszej podświadomości zachował wszystkie swoje życiodajne i śmiercionośne wymiary.

Archetyp Matki zawiera w sobie wszystko, co leży u fundamentów świadomości. Jest odpowiedzią na tęsknoty za poczuciem bezpieczeństwa i zaopiekowania, ale również zapowiedzią walki i zmagania jakie trzeba podjąć, aby żyć samodzielnie.

Boginie Matki

Tymczasem ciekawe jest to, że w miejscach, gdzie znaleziono Wenus nie było figur męskich. Bo w rzeczywistości boginie matki, boginie płodności były często samotne i samowystarczalne. Ich niezastępowalne atrybuty dawały im moce, które dominowały nad wszystkimi innymi siłami w naturze. Ta odrębność macierzyństwa wydaje się przemożna. Jako płodna siła wydaje się oderwana nie tylko od mężczyzny, ale również od dziecka. Jest siłą kosmiczną, przekraczającą ludzki wymiar. Macierzyństwo zagarnia kobietę i przenosi w przestworza, gdzie staje się wrotami do życia.

 

Przez ostatnie lata skrzętnie zbieram zdjęcia kobiet, które mnie poprzedziły w historii naszej rodziny. Przyglądam się twarzom mojej pra pra babki, pra babki, babki, mojej mamy, swoje, moich córek. Ten ciąg fotografii jest prawdziwą opowieścią. Widzę podobieństwa, zastanawiam się, ile z nich jest we mnie nieuświadomionego dziedzictwa. W każdym razie ten krótki cykl jest częścią fragmentów wielkiej historii, która ma niewidzialny początek i koniec. Płynie w moich żyłach komiczna moc macierzyństwa, ale również w żyłach każdej kobiety. Również Twojej.

Zofia Pinchinat-Witucka