Z okazji zbliżającego się 20 marca Dnia bez mięsa chcemy pokazać Wam jak na co dzień zrezygnować z produktów odzwierzęcych. Ta problematyka dotyczy wielu sfer naszego życia – codziennej diety, pielęgnacji twarzy i ciała, a nawet ubrań na jakie się decydujemy. O swoich doświadczeniach w tej sferze opowiada założycieka Creamy Zofia Pinchinat-Witucka oraz Dyrektor Sprzedaży & Marketingu Agnieszka Jaśkiewicz.

Czy wszystkie w Creamy jesteście wegetariankami ?

Zofia:  Ja siebie określam jako fleksitariankę. Wprawdzie moje serce bije po stronie wegetarianizmu, ale sporadycznie zdarza mi się jeść dania mięsne. Przez ponad dwa lata byłam konsekwentną wegetarianką.  Covid-19 zmusił mnie jednak do dostosowania moich zwyczajów żywieniowych do potrzeb mojej rodziny. Jest bardzo prawdopodobne, że znów na jakiś czas stanę się zupełnie bezmięsna. Odkryłam jednak, że moja obecna dieta ułatwia życie moich bliskich i moich przyjaciół. Nie da się ukryć, jednak epizod wegetariański wpłynął na szczególnie uważne przyglądanie się źródłom pochodzenia składników na posiłki. Na pewno zwracam uwagę na to jaki jest kontekst ich pozyskania.

Co Was skłoniła do ograniczenia lub wyeliminowania mięsa z diety?

Zofia: Pochodzę z domu, w którym jedzenie warzyw było regułą długo przed dzisiejszym bumem  wegetariańskim. Zapewne wynikało to nie tylko z wykształcenia moich rodziców, ale też z kosmopolitycznego środowiska, w którym żyliśmy. Tam poznałam przepisy kulinarne z całego świata, w których często dominowały warzywa. Poza tym lubię dania lekkie i łatwo strawne. Bezpośrednim przyczynkiem do mojej rezygnacji z mięsa była lektura książki Sapiens. Harari pisze w niej o świadomości zwierząt i porównuje do czasów niewolnictwa. Było to dla mnie wstrząsające i wiele mówiące. Z godziny na godzinę przeszłam na pełen wegetarianizm.

Aga: Ja zdecydowałam się na dietę bez mięsa prawie 3 lata temu. To co mi przyświecało, to absolutnie fakt, że szkoda mi zwierząt. Nie wyobrażam sobie ich zabijania w celu ich zjadania. Po prostu dla mnie to jest niehumanitarne, szczególnie jak dzieje się na masową i hodowlaną skalę. Poza tym uważam, że ludzie nie są stworzeni do jedzenia mięsa na co dzień w tak dużych ilościach i ono nie jest nam potrzebne (to moja opinia).

Co jest największym wyzwaniem w diecie bezmięsnej?

Zofia: Największym wyzwaniem są obiady u mojej teściowej i kolacje u przyjaciół, którzy natrudzili się by przygotować posiłek i odkrywają (lub przypominają sobie niewczas), że ja nie jem mięsa. Jest mi przykro za nich i za siebie. Innym wyzwaniem jest też pewien wysiłek jaki trzeba włożyć by przygotować zróżnicowane lub bardziej wyrafinowane dania wegetariańskie. Krótko mówiąc takie dania na szybko z warzyw często są monotonne i trzeba sięgnąć do książek kucharskich. Natomiast weganizm jest jeszcze bardziej trudny i wymagający w stosowaniu.

Aga: Nie natknęłam się na żaden kłopot dla mnie samej. Jest mnóstwo miejsc gdzie można zjeść wegetariańsko. Łatwo jest sobie zrobić wiele potraw – wystarczy nie używać mięsa. Nawet idąc w gości łatwo jest wybrać odpowiednie produkty – zasadniczo większość oprócz mięsa. Jedynym drobnym wyzwaniem jest fakt, że czasem członkom rodziny brakuje tego składnika (szczególnie synkowi) i wówczas trzeba ugotować dodatkowe danie. Choć muszę powiedzieć, że mój 5-latek stwierdził, że mój stek z kalafiora jest lepszy niż schabowy.

Niektórzy mówią, że dieta niezbilansowana różnorodnymi posiłkami nie jest zdrowa? Jak się czujecie z waszym wyborem?

Zofia: W związku z moim fleksitarianizmem wydaje mi się, że moja piramida żywieniowa jest wręcz książkowa. Odżywianie się jest bardzo łatwe i przyjemne. Oczywiście gros mojej diety to jednak warzywne.

Aga: Nie jestem lekarzem więc nie chcę się wypowiadać z medycznego punktu widzenia. Mogę podać swoją perspektywę. Po 3 latach mam idealny poziom żelaza i witaminy B12 czyli dwóch mikro-elementów, które zazwyczaj są monitorowane u osób bezmięsnych. Czuję się zdecydowanie lepiej i mam poczucie, że jem zdrowo. Wybieram produkty ekologiczne i czytam składy. Od pół roku staram się odżywiać wręcz stricte wegańsko. Dla przykładu: jem kanapki z hummusem lub masłem orzechowym i warzywami. Piję na śniadanie koktajle owocowo-owsiane. Gotuję zupy warzywne i jakieś drugie danie z kaszą, ryżem, makaronem, kotletami lub plackami. Piekę wegańskie ciasta czekoladowe i bułeczki cynamonowe. Domownicy nie narzekają, ale czasem proszą o mięsko i tyle.

Czy weganizm nie jest już zbyt ortodoksyjnym podejściem?

Zofia: Miałam ostatnio okazję spędzić kilka dni w otoczeniu osoby przestrzegającej zasad weganizmu. Jeśli się do tego dobrze przygotujemy to jest to dieta do udźwignięcia. Niestety trzeba się udać do specjalnych sklepów lub szczegółowo czytać etykiety by na pewno trafić na pożądany produkt. Prawdopodobnie po jakimś czasie człowiek uczy się wegańskiego gotowania. Na początku zajmuje to jednak trochę więcej czasu i wymaga więcej uwagi.

Aga: Osobiście myślę, że weganizm nie jest dietą dla każdego. Zdecydowałam się na nią, gdyż złapałam się na tym, że prawie każdy produkt w mojej diecie wegetariańskiej był nabiałem – kanapka z masłem, jogurt, kawa z mlekiem (zwykłym), potem jakaś drożdżówka, w której jest masło i mleko, na obiad sos też na masełku, na kolację – kanapka z serem żółtym. Miałam poczucie, że mimo, że nie jem mięsa, to i tak jem produkty odzwierzęce w dużej ilości. Dlatego zdecydowałam się odstawić ów nabiał. I powiem wprost – poczułam się dużo lepiej. Odnalazłam w sobie więcej energii. I o ile gotowanie dla siebie jest łatwe (dużo warzyw, owoców, makarony, kasze, orzechy, migdały), o tyle jedzenie posiłków na zewnątrz jest już wyzwaniem. W bardzo niewielu miejscach można znaleźć dobre, doprawione dania wegańskie. Na bank jak wpadniecie do dziadków na domowy obiad, to dostaniecie wówczas warzywa na maśle klarowanym i ciasto z jajkami. A na urodzinach przyjaciółki będziecie pili jedynie wodę i wino jeśli podejdziecie do tematu zbyt ortodoksyjnie.

W Polsce jest już 1 milion wegetarian. Czy to jest moda?

Zofia: Jeśli moda to trend, który zatacza coraz szersze kręgi, to pewnie można to nazwać modą. Myślę, że moda ma swoje pozytywne aspekty. Może promować postawy, które owocują pozytywnym skutkami. Wrażliwość na los zwierząt i wprowadzenie więcej warzyw do diety jest wspaniałą modą.

Aga: Wiem, że niektórzy uważają niejedzenie mięsa za modę. Uważam, że obecnie jest to pro-ekologiczny manifest. Ja to tak interpretuję. Ogólnie jestem za zdrowym i świadomym jedzeniem – każdy powinien wybierać to co jest dla niego korzystne.

Co byście doradziły innym osobom, które chcą zacząć dietę wegetariańską?

Zofia: Nic innego nie mogę poradzić jak tylko rozpocząć jedzenie warzyw. Jest to naprawdę proste. Po prostu z półmiska czy z menu wybieramy tylko dania pochodzenia roślinnego lub kasze i makarony . Dziś w każdej restauracji czy barze jest danie wegetariańskie, to jest must have. Zatem zadanie nie jest zbyt skomplikowane.

Aga: W ajurwedzie (medycynie starohinduskiej) dużo mówi się o tym, że ludzie składają się z 5 żywiołów (eter, powietrze, woda, ziemia i ogień). Żywioły te łączą się w nas w tzw. Dosze. Każdy z nas ma trochę inną konstrukcję i inne Dosze są u niego dominujące. Stąd m.in. dieta powinna być konstruowana pod te właśnie indywidualne preferencje. Tak więc nic na siłę – finalnie ważne jest aby się dobrze czuć i próbować alternatyw.

Autor: Zespół Creamy